Już niedługo święta. To doskonały czas na upamiętnienie tych rodzinnych chwil. Nie tylko wigilia w domu posiada świąteczny klimat. Można go uzyskać również w choinkach, bez śniegu, za to z atmosferą równą temu co panuje 24 grudnia.
Do choinkowej sesji zaczęłam przygotowywać się jak tylko dostałam zlecenie od cudownej rodzinki, której w tym roku zamarzyła się właśnie taka fotograficzna przygoda. Niezmiernie mnie to ucieszyło, bo ten rodzaj sesji chodził mi po głowie od dawna. Aranżacje scenek świątecznych są piękne, z mnóstwem ozdób i przepychu. Jestem jednak fanką plenerów i dziennego światła. A cóż więcej potrzeba do zrobienia ujęć w dzikim miejscu, pomiędzy żywymi drzewkami, które zapewne nieprędko doczekają się ścięcia.
Miałam małego stresa gdy dowiedziałam się że na sesję przyjdzie taka duża rodzina. Marta z mężem i synkiem, jej mama, brat oraz siostra, wszyscy ze swoimi rodzinami. Strach jednak opadł zupełnie, gdy świąteczna atmosfera z Santa Claus’owymi piosenkami w tle udzieliła się wszystkim. Było luźno, dzieci zajęły się dekoracjami i pałaszowaniem ciastek. Ciocie wymyślały pozy do kolejnych ujęć, a ja biegałam od kadru do kadru będąc szczerze zadowolona z tak wesołej ekipy.
Koce, poduszki i rozety w kolorach ziemi. Delikatne dodanie czerwieni wśród dekoracji oraz światełka mieniące się w oddali na rozmytym tle. Do tego drewniane elementy podkreślające naturalny klimat scenerii. Marta wraz z rodziną dobrała idealnie stylizacje zarówno pod kątem kolorystycznym jak i materiałowym. Czapki, szaliki, kurtki i grubo plecione swetry sprawiły, że robi się ciepło od samego patrzenia na zdjęcia.
Po tej sesji nabrałam pewności, że do stworzenia magicznego klimatu nie potrzeba wiele.
W moich zdjęciach skupiam się przede wszystkim na ludziach, na uchwyceniu ich piękna i emocji w portretach.
Sceneria to tylko tło. Ważne, żeby przebijało z niego coś, co podkreśli atmosferę. W tym przypadku skupienie padło na światełkach, które niczym małe gwiazdki rozpłynęły się w rozmyciu z ostrymi krawędziami zieleni oraz kolistymi rozetami o naturalnych kolorach.
Czy zabrakło nam w tej scenerii śniegu? Nie sądzę. Śniegowa biel stworzyłaby zupełnie inny klimat, do której nie pasowałyby już rzucone na gołą ziemie kocyki i poduszki. W przypadku zabielonej pogody poszłabym w sanki, śniegowe zabawy i ciepło trzymanych lampionów. To byłaby zupełnie inna sesja. Mniej choinkowa, a bardziej śnieżna. Myślę, że każda zmiana pogodowa, czy to z bufiastymi chmurami, czy z mgłą, czy słońcem, zmienia całkowicie atmosferę fotografii. I znowu wracamy do światła, które jest meritum przy fotografowaniu. Dlatego tak bardzo wpływa ono na klimat zdjęć. To ono pokoloruje wokół świat na jasne i pełne słońca barwy, albo stonowane kolory wyłaniające się z cieni.
Lubię cienie i ciemne zdjęcia. Lubię wyciągać czernie tak, by podkreślały światło i to co na zdjęciu jest najważniejsze. Lubię malować i manipulować czernią.