Przejdź do treści

Light Scene

Rowerowe Retro / cz.2

Ścieżka rowerowa zawiodła ją ku zachodzącemu słońcu. Niby przypadkiem, obejrzała się przez siebie. Rozglądała się, szukała czegoś, choć nie potrafiła sprecyzować swojej potrzeby. Lampa naftowa? Czy to o nią chodziło? Przecież miała ja w swojej torbie podróżnej już od długiego czasu. Pakowała ją za każdym razem, gdy wybierała się na przejażdżkę.

Przecież… Lampa należała do dziadka. Poczuła nieśmiałe muśnięcie kłosów na jej ramieniu. Obejrzała się raz jeszcze. Nie miała złudzeń. Zanim nadejdzie wieczór, a słońce całkiem schowa się za horyzontem, będzie zmuszona oświecić sobie drogę do domu. Czy uda jej się rozniecić krótki knot osadzony wewnątrz lampionu?

To on ją zawsze odpalał. Nie mogła od tak, bez jego specjalnych rytuałów rozpalić światła, które tliło się w niej odkąd pamiętała. Bez jego mimowolnego pogładzenia wąsa i wygrzebania z kieszeni zapałki, która zdawało się czekała tam zawsze na tą okazję. Bez wyraźnego strzepnięcia kurzu, jaki osiadł na lampie, by następnie potrzeć o jej powłokę draskę. Bez tych sekund wyczekiwania na mały płomyk. Bez jego słów…

Wiatr zawiał cicho niosąc ze sobą ciepłe wspomnienie.

Letni rowerowy czas.

Bezpieczny kawałek miejsc na ziemi, który przypadł jej w spadku. Urodzajne w zboże pole, stary rower i lampa. Nie potrzebowała do szczęścia niczego więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *