Po prostu słucham.
Historie otaczają mnie cały czas. Nie można prowadzić rozmowy i nie słyszeć opowieści, które wyciekają i chcą żeby je dostrzec. Widzę połączenia z kropek, które zaczynają się łączyć. Czasem to tylko strzępki opowiastek. Nie zawsze w nie wchodzę, nie zawsze jest na to czas. Historia to coś więcej niż zlepek słów. Oczywiście, muszę ją ubrać w słowa. Mój mózg analizuje, wyłapuje ważne wątki, zapamiętuje. Jednak w danej chwili, kiedy rozmawiamy, ja czuję, a dusza zamienia się w gąbkę. Chodzi o niewerbalny przekaz. O ekspresję, z jaką opowiadasz mi o tym wszystkim, co Cię dotyka. To mogą być mało wzniosłe sprawy, o tym gdzie pracujesz, jak Ci minął dzień. Nie mówisz mi tego sucho, bez wyrazu. Nawet jeśli nie chcesz, odsłaniasz przede mną siebie, kawałek po kawałku. Ton Twojego głosu, gesty, wyraz twarzy, uśmiech, za którym czasem się chowasz. I oczy, które wciąż nie wiedzą na czym spocząć, w końcu dopiero się poznaliśmy.
Każda historia jest dla mnie tak samo ważna. Każda wnosi coś nowego. Czuję jakbym zapalała świeczki w mroku. Tyle jest ich jeszcze do odkrycia. Wyjątkowość mojej pracy polega na tym, że mi pozwalasz wejść w swoją przestrzeń. Nie pcham się, nie domagam. Podpytuję. Pytania zawsze były moją mocną stroną. Trochę tuszują moje własny obawy i bolączki. I choć często pytanie skierowane jest do Ciebie, sama też na nie odpowiadam. Zwłaszcza gdy jest dobre. Poprzez odkrywanie Twojej opowieści, dopowiadam wciąż swoją własną historię. Dzięki temu łącze swoje kropki. Może dlatego lubię rozmawiać.
Nie przychodzi mi to łatwo. Każdy moment poznania nowej osoby to stres. Tryb nieśmiałości włącza się od razu. Lata praktyki i obcowania z nim, nauczyły mnie tuszowania takich niechcianych emocji. Mój błąd. Nie powinnam ukrywać prawdy, zakładając maskę za każdym razem, kiedy lęk przed obnażeniem próbuje przejąć kontrolę. Nigdy nie było w tym złej intencji. Tata mi zawsze powtarzał, żebym się uśmiechała. Pomyślałam wtedy „czemu nie?”. Uśmiech jest dobry. Pogodna twarz jest przyjazna, miła, sprawia, że inni też się uśmiechają. To była dobra maska. I nie powiedziałabym, że była to radość przez łzy, czy zaciśnięte zęby. Oj nie. Śmiech leczy. Uśmiech, nawet zbudowany dla zatuszowania innej emocji, przejmuje kontrolę. Nie umiem się uśmiechać i być smutna w środku.
Patrzę na świat inaczej. Widzę poprzez czucie. Dostrzegam Cię.
Fotografowanie to decyzja. Kosztowała mnie bezpieczną przestrzeń, którą opuściłam. Poprzez zdjęcia pokazuję to, co widzę i jak widzę. Dzielę się opowieściami, które mnie spotykają. Świat jest ich pełen. Przyciągam osoby, których historie mnie intrygują i poruszają. Wierzę, że nie wynikają z przypadku. Twój wybór padł na mnie, bo nie chodzi tylko o ładne zdjęcia. Dostrzegasz w moich fotografiach to samo spojrzenie, którym patrzysz na świat. Oddajesz się w moje ręce, bo chcesz żebym odkryła to w Tobie.