Gdy planowałam wystrój studia w mojej wizji na pewno królowały dwa kolory: zielony i rudy. Nie wiem, czy to aura zbliżającej się jesieni, ale w kółko pojawiał się ten sam obraz, której sceny przedstawiłam poniżej.
Zbliżanie się do sceny wzmaga ingerowanie w nią. Zaczyna się etap eksperymentów, chodzenie do okoła, szukanie perfekcyjnego ułożenia światła na twarzy Poli.
Może lepiej jakby leżała?
Po serii zdjęć z sennego fotograficznego marzenia, przeszłyśmy do czegoś normalnego.
Dyniowy Październik doczekał się spełnienia. Nie ma dla mnie nic bardziej satysfakcjonującego niż namacalne odwzorowanie wyobraźni.